Ela przyjechała na kwietniowy warsztat z suczką Luną. Pierwszego wieczora zaproponowała, że będzie robiła dla nas sesje odprężającej Jogi nidry. Po całym dniu spotykaliśmy się więc na poddaszu, przychodziliśmy z kocykami i kładliśmy się na materacach. Przez chwilę mocowaliśmy się z telefonem i głośnikiem na bluetooth z którego puszczała muzykę, potem układaliśmy się w półmroku i już szło.
Pierwszy dzień było trochę obco i sztywno ale potem gdzieś czwartego albo piątego dnia, kiedy schodziliśmy się na poddasze na kolejną sesję czułem, że wchodzimy w coś jak leżakowanie w przedszkolu. Jakbyśmy znów byli dziećmi.
Z Małgorzatą, która zajmuje się ceramiką mieliśmy materace w dość przestronnej wnęce i mówiliśmy, że mamy Jogę nidrę w klasie biznes. Po przeciwległej stronie leżał Piotr, który w czasie protestów w Puszczy Białowieskiej przypinał się do harvesterów, a teraz planuje pisać małe prozy o drzewach. Obok niego leżała Jola, która pisze książkę o rozmowach ludzi, o rozmawianiu i słyszeniu strony przeciwnej. Była jeszcze Ania, która mieszka w tym domu, etnografka z niezwykłą wrażliwością i Maria z Karoliną. Leżały koło siebie, jak to na przyjaciółki przystało.
Ela ma głos, któremu można zaufać. Pod tym głosem zapadałem się w coś jak sen, ale sen czujny, widzący pod powiekami albo gdzieś głębiej kolejne symbole podawane jeden po drugim. Z początku próbowałem wymyślać ich formy, ale potem odpuściłem i już rysowały się same. To było piękne.
Bardzo Wam dziękuję za tą wspólną, cichą podróż.

O mnie

Nazywam się Mateusz Marczewski, jestem pisarzem, swoje książki wydaję w Wydawnictwie Czarne, uczę pisania i piszę o pisaniu.


Newsletter

Newsletter dla piszących o pisaniu. Raz w miesiącu fragmenty tekstów o pisaniu i info o zbliżających się terminach warsztatów. Piszesz się?


Tagi

aborygeni Australia burza cisza creativewriting indianie koncert kultura malarstwo mariasabina meksyk muzyka nauka pisania obserwacja podręczniki psychodeliki rdzenność reportaż saunders spokój uroczystość urodziny wydawnictwoczarne